Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy. Polityka PrywatnościJak wyłączyć cookies?AKCEPTUJĘ
Według artykuły zamiszczonego na portalu biznes.pl na wzrost gospodarczy niekorzystnie niewątpliwie wpływa brak wyrazistej polityki gospodarczej rządu, zwłaszcza niedostatek polityki strukturalnej, a dwuprocentowy wzrost produktu krajowego brutto w Polsce w 2012 roku jest rezultatem niższym od spodziewanego.
Sektorem polskiej gospodarki, który nadal będzie borykał się z problemami, pozostaje budownictwo. Dobrą wiadomością jest to, że nie wszystkie działalności budowlane zostały dotknięte kłopotami. Koncentrują się one w drogownictwie i częściowo w budownictwie mieszkaniowym. Rząd przyjął w konstrukcji budżetu na miniony rok wzrost PKB na poziomie 2,5%, zaś kilkanaście krajowych i zagranicznych ośrodków prognostycznych uwzględnianych w tzw. konsensusie londyńskim na początku ubiegłego roku prognozowało podobnie jak rząd (2,4% wzrostu PKB). Poczynając od września prognozy były sukcesywnie korygowane w dół. Po powszechnym niedoszacowaniu prognoz wzrostu PKB w 2011 roku, prognozy na 2012 rok były przeszacowane. W sytuacji niepewności znależli się także programowi pesymiści, którzy nie będąc z reguły profesjonalnymi prognostami, zapowiadali nieuchronną recesję, ściślej spadek PKB w drugim półroczu. W zapowiedziach recesji pojawiło się wyrażne tło walki politycznej, lub wręcz dała się odczuć frustracja czy wyobcowanie z rzeczywistości.
Przyczyną kryzysu w Polsce miała być recesja w Unii Europejskiej, prowadząca do zmniejszenia się eksportu z Polski. Komisja Europejska szacuje spadek PKB w UE-27 na 0,3%, a w strefie euro na -0,4%. Malejący eksport miał oznaczać rosnące bezrobocie powodujące spadek siły nabywczej ludności i tym samym zapaść wydatków na spożycie. Z kolei inwestycje miały drastycznie się obniżyć po zakończeniu w Polsce mistrzostw Europy w piłce nożnej, po zmniejszeniu skali intensywnych inwestycji infrastrukturalnych finansowanych ze środków publicznych i funduszy unijnych. Wszystkie te czynniki pojawiły się w drugiej połowie 2012 roku, jednak ich łączne negatywne oddziaływanie nie było na tyle silne, aby wywołać recesję, wystąpiło jedynie spowolnienie wzrostu gospodarczego. W kolejnych kwartałach 2012 roku tempo wzrostu PKB obniżało się z 3,6% w pierwszym kwartale do 0,8% (według szacunku IBnGR) w czwartym kwartale. Powstaje automatycznie pytanie, czy w 2013 roku powstrzymana zostanie obecna przez cały 2012 rok tendencja do obniżania tempa wzrostu gospodarczego w kolejnych kwartałach. Jestem zdania, że proces ten zatrzyma się w pierwszym półroczu, a tempo wzrostu gospodarczego utrzyma się na dodatnim poziomie i raczej nie będzie niższe niż 0,4%. Za takim scenariuszem przemawia kilka argumentów. Po pierwsze, w Unii Europejskiej w 2013 roku oczekiwana jest poprawa koniunktury gospodarczej. Komisja Europejska prognozuje wzrost PKB całej Wspólnoty na 0,4%. Dla polskiej gospodarki oznacza to realną szansę na wzrost eksportu. Doprowadzi on do zwiększenia poziomu produkcji przemysłowej. Jej wzrost może zostać wzmocniony obserwowanym od dłuższego czasu kurczeniem się importu. Jakość wyrobów produkowanych w Polsce poprawiła się na tyle, że coraz częściej jest ona w stanie z powodzeniem zastępować import. Krajowe czynniki popytowe też mają szanse na wzrost. W przypadku spożycia mogą zadziałać automatyczne stabilizatory koniunktury, choćby w drodze waloryzacji świadczeń wypłacanych z budżetu, programów zwalczania bezrobocia i łatwiejszego dostępu do kredytów w wyniku obniżenia stóp procentowych. Z kolei po długim okresie marazmu inwestycje sektora prywatnego powinny w końcu zacząć się powiększać. Sprzyjają temu dość wysokie zasoby gotówki przedsiębiorstw pozostające w formie depozytów bankowych i także niższy poziom stóp procentowych. Kolejnym elementem popytu krajowego generującym popyt może być odbudowa stanu zapasów, które okresowo topniały w 2012 roku. Wszystkie te czynniki potencjalnego wzrostu gospodarczego w 2013 roku, które mogą uchronić Polskę przed recesją w 2012 roku, zostały najprawdopodobniej wzięte pod rozwagę przez ośrodki prognostyczne uczestniczące w konsensusie londyńskim. Według styczniowego konsensusu PKB wzrośnie w Polsce w 2013 roku o 1,5%. Prognozy zawarte są w przedziale od 1% do 2,5%. Oznacza to, że 15 krajowych i zagranicznych ośrodków prognostycznych dość zgodnie zapowiada kontynuację spowolnienia i w zasadzie wyklucza recesję. Ujemnego wzrostu PKB w Polsce nie przewiduje też żadna z międzynarodowych organizacji gospodarczych, takich jak OECD, Bank Światowy, MFW czy EBOR.
Recesja w 2013 roku jest więc mało prawdopodobna, będziemy natomiast mieli kontynuację spowolnienia, które rozpoczęło się w połowie 2012 roku.
Według artykuły zamiszczonego na portalu biznes.pl na wzrost gospodarczy niekorzystnie
niewątpliwie wpływa brak wyrazistej polityki gospodarczej rządu, zwłaszcza niedostatek polityki strukturalnej, a dwuprocentowy wzrost produktu krajowego brutto w Polsce w 2012 roku jest rezultatem niższym od spodziewanego.
Sektorem polskiej gospodarki, który nadal będzie borykał się z problemami, pozostaje budownictwo. Dobrą wiadomością jest to, że nie wszystkie działalności budowlane zostały dotknięte kłopotami. Koncentrują się one w drogownictwie i częściowo w budownictwie mieszkaniowym. Rząd przyjął w konstrukcji budżetu na miniony rok wzrost PKB na poziomie 2,5%, zaś kilkanaście krajowych i zagranicznych ośrodków prognostycznych uwzględnianych w tzw. konsensusie londyńskim na początku ubiegłego roku prognozowało podobnie jak rząd (2,4% wzrostu PKB). Poczynając od września prognozy były sukcesywnie korygowane w dół. Po powszechnym niedoszacowaniu prognoz wzrostu PKB w 2011 roku, prognozy na 2012 rok były przeszacowane. W sytuacji niepewności znależli się także programowi pesymiści, którzy nie będąc z reguły profesjonalnymi prognostami, zapowiadali nieuchronną recesję, ściślej spadek PKB w drugim półroczu. W zapowiedziach recesji pojawiło się wyrażne tło walki
politycznej, lub wręcz dała się odczuć frustracja czy wyobcowanie z rzeczywistości.
Przyczyną kryzysu w Polsce miała być recesja w Unii Europejskiej, prowadząca do zmniejszenia się eksportu z Polski. Komisja Europejska szacuje spadek PKB w UE-27 na 0,3%, a w strefie euro na -0,4%. Malejący eksport miał oznaczać rosnące bezrobocie powodujące spadek siły nabywczej ludności i tym samym zapaść wydatków na spożycie. Z kolei inwestycje miały drastycznie się obniżyć po zakończeniu w Polsce mistrzostw Europy w piłce nożnej, po zmniejszeniu skali intensywnych inwestycji infrastrukturalnych finansowanych ze środków publicznych i funduszy unijnych. Wszystkie te czynniki pojawiły się w drugiej połowie 2012 roku, jednak ich łączne negatywne oddziaływanie nie było na tyle silne, aby wywołać recesję, wystąpiło jedynie spowolnienie wzrostu gospodarczego. W kolejnych kwartałach 2012 roku tempo wzrostu PKB obniżało się z 3,6% w pierwszym kwartale do 0,8% (według szacunku
IBnGR) w czwartym kwartale. Powstaje automatycznie pytanie, czy w 2013 roku powstrzymana
zostanie obecna przez cały 2012 rok tendencja do obniżania tempa wzrostu gospodarczego w kolejnych kwartałach. Jestem zdania, że
proces ten zatrzyma się w pierwszym półroczu, a tempo wzrostu gospodarczego utrzyma się na dodatnim poziomie i raczej nie będzie
niższe niż 0,4%. Za takim scenariuszem przemawia kilka argumentów. Po pierwsze, w Unii Europejskiej w 2013 roku oczekiwana jest poprawa koniunktury gospodarczej. Komisja Europejska prognozuje wzrost PKB całej Wspólnoty na 0,4%. Dla polskiej gospodarki oznacza to realną szansę na wzrost eksportu. Doprowadzi on do zwiększenia poziomu produkcji przemysłowej. Jej wzrost może zostać wzmocniony obserwowanym od dłuższego czasu kurczeniem się importu. Jakość wyrobów produkowanych w Polsce poprawiła się na tyle, że coraz częściej jest ona w stanie z powodzeniem zastępować import. Krajowe czynniki popytowe też mają szanse na wzrost. W przypadku spożycia mogą zadziałać automatyczne stabilizatory koniunktury, choćby w drodze waloryzacji świadczeń wypłacanych z budżetu, programów zwalczania bezrobocia i łatwiejszego dostępu do kredytów w wyniku obniżenia stóp procentowych. Z kolei po długim okresie marazmu inwestycje sektora prywatnego powinny w końcu zacząć się powiększać. Sprzyjają temu dość wysokie zasoby gotówki przedsiębiorstw pozostające w formie depozytów bankowych i także
niższy poziom stóp procentowych. Kolejnym elementem popytu krajowego generującym popyt może być odbudowa stanu zapasów,
które okresowo topniały w 2012 roku. Wszystkie te czynniki potencjalnego wzrostu gospodarczego w 2013
roku, które mogą uchronić Polskę przed recesją w 2012 roku, zostały najprawdopodobniej wzięte pod rozwagę przez ośrodki
prognostyczne uczestniczące w konsensusie londyńskim. Według styczniowego konsensusu PKB wzrośnie w Polsce w 2013 roku o 1,5%. Prognozy zawarte są w przedziale od 1% do 2,5%. Oznacza to, że 15 krajowych i zagranicznych ośrodków prognostycznych dość zgodnie
zapowiada kontynuację spowolnienia i w zasadzie wyklucza recesję. Ujemnego wzrostu PKB w Polsce nie przewiduje też żadna z
międzynarodowych organizacji gospodarczych, takich jak OECD, Bank Światowy, MFW czy EBOR.
Recesja w 2013 roku jest więc mało prawdopodobna, będziemy natomiast mieli kontynuację spowolnienia, które rozpoczęło się w
połowie 2012 roku.
Źródło: www.biznes.pl
Share this post
Link to post
Share on other sites